Dlaczego śmiech jest zdrowy?
Jest najlepszą terapią na stres. Podczas śmiechu wszystkie mięśnie się rozluźniają, a mózg zapomina o problemach. Śmiech zwiększa ilość przeciwciał zwalczających infekcje, przez co wzmacnia odporność organizmu. W dodatku łagodzi ból, przywraca równowagę umysłową, uspokaja, zwiększa wiarę w sukces, poprawia samopoczucie, a nawet otwiera na innych ludzi. Prawdą jest, że jeżeli ktoś głośno śmieje się z twojego żartu, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że cię polubił. Nic tak nie łączy ludzi jak wspólny śmiech. W dodatku związki ludzi, którzy nie śmieją się w swoim towarzystwie, mają o wiele mniejsze szanse na przetrwanie niż związki, w których partnerzy wspólnie się z czegoś śmieją. Ale to nie wszystko. Śmiech dobrze wpływa na krążenie krwi, przyśpiesza bicie serca, a nawet (według Japończyków) obniża poziom cukru we krwi! W trakcie śmiania się zmienia się również nasza mimika, co jest doskonała gimnastyką dla twarzy. I tutaj należy obalić mit, że od śmiania się wychodzą zmarszczki. Owszem, mogą szybciej pojawić się drobne kurze łapki, ale za to całościowo śmianie się odmładza! A teraz coś od psychologów: śmiech sprzyja sukcesowi, zmniejsza nieśmiałość, łagodzi lęki, zjednuje nam otoczenie. Badania pokazały zaś, że osoby z poczuciem humoru są chętniej zatrudniane. No, to już wiemy, że śmiech jest zdrowy i warto się śmiać. Tylko podstawowe pytanie: jak?
Jak wywołać śmiech?
Kiedy mamy w swoim otoczeniu zabawną osobę, a nam humor sprzyja – problem z głowy. Gorzej, kiedy spędzamy czas z ponurakiem, a my też jakoś nie w sosie. Jak pracować nad tym, aby łatwiej doprowadzać siebie i innych do śmiechu, skoro to takie zdrowe? Po pierwsze musisz postawić na szczerość i otwarcie wyrażać swoje emocje. Nie lubimy miejsc, w których trzeba zachowywać pozory powagi, nawet gdy coś nas bardzo rozśmieszy. Nie lubimy też ludzi, którzy na siłę próbują być poważni i zakładają maskę w stylu: „nigdy się nie uśmiechnę”. Same takie też nie bądźmy. Chce nam się śmiać? Po co to hamować… Podobnie gdy chce nam się płakać.
Jesteśmy ludźmi, nie robotami. Kiedy totalnie nie możesz sobie znaleźć powodu do śmiechu, zawsze może pomóc czytanie dowcipów czy obejrzenie dobrego śmiesznego filmiku, kabaretu, komedii. No i w końcu bardzo ważne jest, aby nauczyć się śmiać z samej siebie. Potknęłaś się i rozlałaś zupę? Po co od razu wpadać w szał, kiedy możesz potraktować to, jakbyś była jedynie bohaterką komedii – małą niezdarą – i zacznij śmiać się z siebie tak, jakbyś oglądała film o tej niezdarze. Kiedy bezczynnie siedzisz na zajęciach czy przy biurku, weź kartkę i namaluj uśmiechniętą buzię, kwiatek, słońce... nawet gdy ci smutno. Taki rysunek to maleńki krok do poprawy humoru. Możesz również posłuchać pozytywnej muzyki. Jeżeli piosenka ma do tego śmieszny tekst – tylko na plus. Wiele radości daje też zabawa z dziećmi. Nikt nie potrafi rozbawić tak jak dzieci, ich zachowania, powiedzonka i sposób pojmowania świata. Jeżeli masz okazję, opiekuj się dziećmi. Cały trud zostanie ci wynagrodzony sporą dawką śmiechu.
A teraz uwaga! Śmiech i radość zabija w nas monotonia, ciągłe powtarzanie tych samych czynności. Dlatego staraj się od czasu do czasu urozmaicać swoje życie: podróżami, spotkaniami czy przyrządzaniem potraw, które wcześniej nie przyszłyby ci do głowy. Zaskakuj samą siebie. Rób coś dla siebie, nie tylko dla innych. Nawet jeżeli jesteś niezdarą rozlewająca zupę i wywracającą się na skórce od banana, to tej niezdarze też się należy coś od życia!