Czerwony
Krwawy czerwony, kiedy my oddałyśmy komuś całe nasze serce, a ten ktoś zwyczajnie nas porzucił. Nieodwzajemniona miłość jest jednym z najbardziej bolesnych doświadczeń. Zwłaszcza jeżeli część życia spędziłyśmy z daną osobą, nierzadko poświęcałyśmy się dla niej, starając się, by była szczęśliwa – a ona odchodzi, jakby nas nie znała. To ból rozrywający serce, które wewnętrznie krwawi. By oddać ten rodzaj bólu niekochania, najlepsza będzie krwawa czerwień.
Żółty
Ten kolor często kojarzony bywa z zazdrością. Może dlatego, że jest jaskrawy, rzucający się w oczy. Niekochanie z zazdrością może być ogromnie powiązane. Ktoś może odrzuci nas tylko dlatego, że pozna kogoś, kto bardziej zawróci mu w głowie. Wtedy targa nami nie tyle smutek, co szaleńcza wściekłość. Pod jej wpływem wiele kobiet jest w stanie posunąć się do poważnych czynów zemsty.
Biały
To pewna lekkość. To jak przyjmowanie bycia niekochaną z pewną ulgą, na zasadzie: „jestem niekochana, a więc spada ze mnie ten szaleńczy ciężar kochania kogoś”. Jednak to też pewien rodzaj bólu, który ludzie rekompensują sobie, oddając się w wir życiowych przyjemności, udając naprawdę szczęśliwych, jednak gdzieś tam głęboko w sercu tkwi biały rodzaj bólu.
Zielony
To ból, w parze z którym idzie jeszcze nadzieja: „On mnie nie kocha, ale może jeszcze wystarczająco nie poznał. Przyjdzie czas, że pokocha!”. Nierzadko taka nadzieja jest zwyczajną naiwnością, mydleniem samym sobie oczu po to, by uniknąć straszliwego bólu niekochania. Zamiast zamknąć jeden etap życia, łudzimy się, że los jeszcze sam się do nas uśmiechnie. Zielony ból polega też na czekaniu, czekaniu, aż w końcu dana osoba nas pokocha, zamiast wziąć życie we własne ręce.
Szary
Ma miejsce, kiedy nie jesteśmy kochane i zwyczajnie to olewamy. Nie łudzimy się, że to się zmieni, nie pałamy ani wściekłością, ani smutkiem, nie próbujemy też przyćmić bólu wirem życiowych przyjemności i udawać, że niekochanie nas cieszy. Podchodzimy do niego całkowicie obojętnie, tak jak do mycia zębów, zakładania butów czy podróży tramwajem. Zapytacie pewnie, czy to w takim razie jest ból. Otóż głęboko w sercu niekochanie zawsze boli, a przeżywając je w sposób szary, próbujemy go nie zauważać i zakładać maskę ignoranta.
Który z kolorów – rodzajów bólu niekochania – jest najlepszy, nie da się jednoznacznie powiedzieć. Jak przeżywamy ból, który kolor jest nam najbliższy – zależy w dużej mierze od naszej osobowości, psychiki i życiowych doświadczeń, w tym wychowania. Jednak zazwyczaj przeżywamy za życia więcej niż jeden z wyżej wymienionych rodzajów bólu. I „kolorowe” życie chyba jednak ma sens, gdyż lepiej doświadczyć wszystkiego, a dzięki temu odkryć coś w sobie, niż zakopać się pod jednym rodzajem przeżywania niekochania, a przez to coraz bardziej utrudniać sobie wydostanie się z niego.