Objawy zakochania
Skąd mamy widzieć, czy jesteśmy zakochane? Po „motylkach” w brzuchu – odpowiecie. To specyficzne uczucie to nic innego jak efekt działania endorfin, które tak bardzo poprawiają samopoczucie, że potocznie nazywamy je hormonami szczęścia. Zauroczenie mężczyzną przyczynia się też u kobiety do wydzielania tzw. hormonu miłości – oksytocyny, która wyzwala uczucie bliskości i przywiązania.
Oksytocyna sprawia ponadto, że stajemy się roztargnione i zapominalskie. Nasza zdolność koncentracji zdecydowanie się obniża, gdyż myślami jesteśmy przy obiekcie naszych westchnień. Wydzielane w tym stanie hormony wpływają ponadto na pracę serca i ciśnienie krwi i – co ciekawe – na zmysł smaku (wszystko staje się słodsze) oraz na odczuwanie bólu (zakochanie jest najlepszym naturalnym środkiem przeciwbólowym). Nierzadko też miewamy problemy ze snem – badania dowiodły, iż z powodu zakochania tracimy przynajmniej 1 godzinę snu na dobę.
Stan zakochania najbardziej widoczny jest jednak w naszych oczach. Nie na darmo mówi się, że są one się „zwierciadłem duszy”. Oczy zakochanych promienieją i stają się pełne blasku, co jest skutkiem zwiększonego wydzielania łez. Gdy patrzymy na ukochanego, nasze źrenice powiększają się nawet o 45%. Charakterystyczna jest ciągła potrzeba kontaktu wzrokowego – możemy wpatrywać się w oczy partnera bez końca.
Zauroczenie a zakochanie
Wydaje nam się, że to ten jedyny, najpiękniejszy i najwspanialszy. Świata poza nim nie widzimy i nie wyobrażamy sobie, że możemy spędzić resztę życia bez niego. Jesteśmy zakochane? Tak to najczęściej czujemy, nierzadko jednak mylimy zakochanie ze zwykłym zauroczeniem, które choć jest pierwszym krokiem do miłości, wcale się w nią przerodzić nie musi.
Kłopot w tym, że zazwyczaj trudno nam odróżnić zauroczenie od zakochania, nie umiemy bowiem patrzeć obiektywnie na nasze emocje, zwłaszcza tak silne. Warto jednak spróbować, by uniknąć ewentualnych rozczarowań. Zauroczenie ma więcej wspólnego z seksualnym pożądaniem niż romantyczną miłością. Uczucie to można sprowadzić niemal do fizycznej reakcji naszego mózgu na wygląd i zachowanie drugiej osoby.
Nie ma wątpliwości, że zauroczenie często wiąże się z bardzo silnymi emocjami. Czujemy podekscytowanie, a nasze serce zaczyna silniej bić w towarzystwie obiektu naszych westchnień. Dlatego właśnie przyczynę naszych doznań łatwo przypisać budzącemu się w nas namiętnemu uczuciu do tej osoby. W zauroczeniu brak jednak zupełnie emocjonalnego przywiązania, typowego dla fazy zakochania. Choć może się nam to wydawać niemożliwe, w jednej chwili potrafimy „odkochać” i „zakochać” w kimś innym.
Zakochanie a miłość
Zauroczenie zwykle nie trwa długo (choć oczywiście zdarzają się wyjątki) i albo bezpowrotnie przemija, albo przechodzi w kolejny etap związku, w zakochanie – stan przejściowy między zauroczeniem a miłością. Zdarza się, iż zakochania nie poprzedza zauroczenie, ale raczej zdarza się to niezbyt często.
Zakochanie jest stanem silnego zaangażowania emocjonalnego w drugą osobę. Nierzadko nie potrafimy myśleć o niczym innym, jak tylko o niej. Serce nam szybko bije, dłonie się pocą. Gdybyśmy mogli, nigdy byśmy się z ukochanym nie rozstawali. Charakterystycznym dla zakochania jest brak obiektywizmu. Postrzegamy obiekt naszej miłości jako chodzący ideał, całkowicie pozbawiony wad. Mówi się, że „miłość jest ślepa”, ale raczej należałoby powiedzieć, że „ślepe jest zakochanie”.
Prawdą jest bowiem to, że „kocha się nie za coś, ale pomimo czegoś”. Kiedy bowiem zakochanie przeradza się w prawdziwą miłość, zaczynamy dostrzegać, że nasz partner jest zwykłym człowiekiem, nie pozbawionym przywar. Miłość jest bowiem uczuciem świadomym i dojrzałym, w którym postrzegamy drugiego człowieka takim, jakim jest naprawdę. Nie oznacza to oczywiście, że w miłości nie ma miejsca na namiętność i pożądanie. Wręcz przeciwnie, a relacje między partnerami mogą być o wiele głębsze aniżeli w fazie zakochania.